Nawigacja

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Muszę godzić różne interesy

Z Markiem Woszczykiem, prezesem URE rozmawia Justyna Piszczatowska, Rzeczpospolita , 10.12.2012 , strona 6.

Rzeczpospolita :Nie widzi pan podstaw do wzrostu cen energii elektrycznej dla drobnych odbiorców w 2013 r. A czy istnieją jakieś szanse na obniżki?

Marek Woszczyk: Nie umiem w tej chwili jeszcze odpowiedzieć na to pytanie. Analizujemy wnioski sprzedawców o nowe taryfy na energię oraz wnioski spółek dystrybucyjnych o taryfy sieciowe.

Czego można się spodziewać? Wiemy, że oczekiwania energetyków są niższe niż w poprzednich latach, kiedy negocjacje z URE zaczynały się od „wysokiegoC” i wniosków o dwucyfrowepodwyżki.

Rzeczywiście, tegoroczne wnioski sprzedawców energii zakładają utrzymanie dotychczasowych cen albo relatywnie - w porównaniu z inflacją - niewielkie wzrosty. Ale każdy proces taryfowy ma swoją dynamikę. Na tak wczesnym etapie niewiele da się przesądzić, może poza tym, że akceptacji dla wyższych cen energii dla gospodarstw domowych nie będzie. Nowe taryfy powinny zostać zatwierdzone do 17 grudnia.

Ceny energii w hurcie są rekordowo niskie, oczekiwania na przyszły rok też są bardzo ostrożne. Presji na wzrost cen na pewno nie będzie. Może to dobry moment na uwolnienie cen dla grupy G (m.in. gospodarstw domowych). Rozważa pan taki krok w 2013 r.?

Zatwierdzanie taryf w obrocie w nieskończoność to ślepy zaułek, bo tylko konkurencja pozwala efektywnie wmuszać na spółkach utrzymywanie kosztów na minimalnym poziomie. Dlatego liberalizacja rynku zajmuje mnie bezustannie. Moment, kiedy ceny na rynku hurtowym spadają, jest optymalny do wycofania się z regulacji, choćby dlatego, że żaden ze sprzedawców nie może argumentować za podwyżkami. Prawo nie przewiduje w tym względzie jednak żadnego automatyzmu, z którego wynikałoby, że jeśli ceny spadają, to uwalniamy rynek, a jeśli rosną, to na pewno nie. Spełnionych musi być kilka warunków, w tym jeden krytyczny, który leży poza zakresem moich uprawnień. Ochrona odbiorcy wrażliwego musi zostać zapewniona na poziomie ustawowym. Służę tu głosem doradczym, na proces legislacyjny wiodącego wpływu jednak nie mam.

Krótko mówiąc, nie będzie umowy między panem a spółkami, że jeśli utrzymane zostaną ceny na 2013 r.na rozsądnym poziomie, to taryfy przestaną być zatwierdzane?

To nie kwestia umowy ze spółkami, tylko spełnienia przez państwo konkretnych warunków wzmacniających pozycję odbiorcy. Ustawowa ochrona odbiorców wrażliwych jest jedną ze spraw kluczowych. Starając się być społecznie odpowiedzialnym, nie wyobrażam sobie sytuacji, w której odbiorcy o najsłabszej pozycji negocjacyjnej nie są dostatecznie chronieni przed odłączeniem od prądu - i to niezależnie od tego, czy taryfy są regulowane, czy nie. Dziś ceny hurtowe energii elektrycznej spadają, ale kiedyś z powrotem mogą zacząć rosnąć. A jeśli energia zacznie drożeć, to może to oznaczać kłopoty dla pewnej grupy gospodarstw domowych - tych szczególnie wrażliwych na poziom kosztów energii. Dlatego potrzebne jest systemowe rozwiązanie gwarantujące wsparcie ekonomiczne takim odbiorcom. Takiego rozwiązania wciąż nie ma.

Pewne podobieństwa zaczynają być obecnie widoczne na rynku gazu. Pan się nie zirytował tym, że w tym samym momencie, kiedy PGNiG złożył wniosek o nową taryfę gazową, na stronie Kancelarii Premiera ogłoszono, że obniżka dla małych odbiorców wyniesie około 10 proc.? To nie podważa pozycji regulatora na rynku?

Ten wniosek jest analizowany w URE tak samo jak każdy inny. Niezależnie od kierunku zmiany cen lub stawek opłat w taryfie, zawsze musi najpierw ona przejść pozytywną weryfikację regulatora w toku standardowego w tym względzie postępowania administracyjnego. Jeśli zaś chodzi o informowanie rynku o treści wniosku taryfowego, to poziom transparentności zachowania się PGNiG zasługuje na pochwałę. Mam szczerą nadzieję, że ten nowy standard działania spółki będzie dotyczył również sytuacji, gdy zawnioskuje ona o podwyżkę taryfy.

A spadek o te 10 proc. rzeczywiście nastąpi?

Moim zadaniem jest równoważyć interesy przedsiębiorstw energetycznych i odbiorców. Ci pierwsi prezentują swoje interesy prezesowi URE wprost, we wnioskach taryfowych. Skoro zatem PGNiG wnioskuje o niższą taryfę, to odpowiedź na pytanie o spadek rachunków generalnie brzmi: tak. Prawo zabrania natomiast regulatorowi działania, w którym interesy jednej ze stron brałyby górę. To oczywiste, że każdy odbiorca chciałby płacić za gaz jak najmniej, ale też trzeba pamiętać, że spółka powinna mieć możliwość pokrywania uzasadnionych kosztów swojej działalności, w tym kosztów rozwoju - np. w zwiększanie wydobycia gazu. Optymalnie byłoby jednak, gdyby o możliwościach inwestycyjnych spółki nie decydowała taryfa zatwierdzona przez prezesa URE, a efektywność działania spółki na wolnym rynku.

Data publikacji : 10.12.2012
Data modyfikacji : 12.12.2012

Opcje strony

do góry